piątek, 11 listopada 2011

Rüdiger Gleisberg - Damiana



   Ciepły ambient.To mój ulubiony podgatunek el-muzyki, który wyjątkowo trafia mi do przekonania. Muzyka która dziwnym sposobem po prostu bierze słuchacza pod swoje władanie. Nie wiem jak to się dzieje, więc spytam się chyba niedługo Rüdigera jakim cudem nagrał tak romantyczną płytę jak Damiana z 1997r. Twórczość ta, choć nie rości sobie praw do wytyczania nowych szlaków i prądów ma dużą moc oddziaływania. Łagodna jak pogodna jesień, miejscami intensywna jak wiosenny deszcz. Rozmarzona i rozkołysana.  Charakteryzuje ją pewien ponadczasowy spokój, wylewający się leniwie z niewyczerpalnego źródła.  Poszczególne utwory są dość zróżnicowane, czasami ocierają się o muzykę klasyczną. Zgrabnie ułożone tworzą logiczny ciąg. Bije z nich dostojeństwo i majestat. Całość jest sugestywna i wymowna choć napisana w języku zrozumiałym dla wybranego typu odbiorców. Próbowałem znaleźć jakiś słabszy punkt czy utwór na płycie, ale nie ma takiego. Ciekaw jestem czy inspiracją do jej wydania była prawdziwa kobieta o tym rzadkim dla tej płci imieniu. Polecam zakochanym i wszystkim którzy lubią pomarzyć przy muzyce.
   Poezja rodem z krainy syntezatorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz