wtorek, 17 maja 2011

Tangerine Dream - Under Cover Chapter One


     Najbardziej kontrowersyjna płyta w dotychczasowej dyskografii zespołu. Zazwyczaj popularne utwory innych wykonawców grają bardzo młodzi ludzie, niepewni swoich możliwości, dający wyraz swoim wielkim fascynacjom. Często też zawodowi muzycy pracujący w lokalach rozrywkowych - klezmerzy - bo to jest znane i podoba się publiczności. A czasami biorą się za to wypaleni muzycy, którzy nie potrafią wykrzesać z siebie już nic oryginalnego. Do której grupy zaliczyć można zespół Tangerine Dream? Wybór pozostawiam czytelnikom. Podobno pomysł na taki projekt, w formie zakładu, padł mimochodem w małej restauracji sushi, rzucony przez promotora zespołu. Niestety, doszło do jego realizacji. Wielbiciele zespołu otrzymali album zawierający 14  dobrze znanych piosenek. Do ich zaśpiewania zaangażowano Christiana Hausla, znanego już z płyty „Madcap's Flaming Duty”. MFD to zresztą było całkiem dobre wydawnictwo. Ale Under Cover - Chapter One wytłoczona w 2010r. to w dużej mierze mielizna i porażka. Najbardziej przypadł mi do gustu rozpoczynający dzieło: Cry Little Sister motyw z filmu wampirycznego „Lost Boys”. Choć pozbawiony ostrości oryginału, z cichą perkusją, przejmujący wokal Chrisa czyni tę piosenkę miłą dla uszu. Everybody Hurts zespołu R.E.M., jeżeli chodzi o śpiew - nie czepiam się niczego, ale pierwowzór nagrany był z trochę mocniejszymi akcentami instrumentów, jakich tu już zabrakło. Precious Depeche Mode - nawet udanie Hausl podrabia głos Dave Gahana, choć Dave ładniej łączy w pewien charakterystyczny dla siebie sposób zgłoski. Niemniej to się może podobać. Space Oddity Davida Bowie w aranżacji T.D. brzmi jak pieśń pogrzebowa. Mimo pewnego wzbogacenia warstwy muzycznej, zamiana rockowej aranżacji na sentymentalno-syntezatorową budzi trochę mieszane uczucia.  The Model – to zupełnie inna wersja niż propozycja Krafwerku. Piosenka grana jak romantyczna ballada, w tle pianino, brak tylko świec. Szczerze mówiąc z trudnością rozpoznałem czyj to jest cover. Reakcje słuchaczy na pewno będą skrajne. Wicked Game – z tej przesłodzonej piosenki Ch.Isaacka podobała mi się tylko modelka z teledysku, więc trudno mi się wypowiedzieć, co do muzyki … Ale co do wizualizacji Hm.. Dziewczyny z Tangerine Dream nie ustępuję urodą Helenie Christensen ;). Hotel California w wykonaniu zespołu Edgara brzmi bardzo jednostajnie, a poprawne solówki nie rozgrzewają należycie atmosfery. I tak słodko jest do końca płyty. W pewnym momencie wyraźnie zrozumiałem, że mimo głębokiego głosu i wysiłków Christiana - Leonard Cohen jest tylko jeden a  Wish You Were Here w takiej opcji  to totalne nieporozumienie.
     Słuchanie tej płyty może stać się nużące. Granie muzyki dla relaksu jest obecnie jednym z celów tej znanej formacji. Ale czy jest potrzeba wydawania Chapter Two? Księgowy zespołu na pewno ma na ten temat swoje zdanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz